
Jest pustka, jak by dopiero miało się zacząć,
czujesz napięcie jednocześnie spokój wokół patrząc.
Wiesz, czujesz to podświadomie gdzieś w głębi,
że za chwile życiem to się napełni.
Czekasz, zresztą nic innego nie możesz zrobić,
fontanny powinny się już włączyć, słońce powinno wschodzić.
Czujesz napięcie, przed chwilą, chwila,
czujesz swoje tętno, przyśpieszony oddech, w żyłach
krew. I nagle, jakiś głos nabrzmiewa coraz bardziej,
jednak uspokaja cię, łapiesz spokojny oddech.
Słyszysz słowa, widzisz ich kontury,
czujesz ich ciepło, słyszysz głos co do ciebie mówi.
Gdzieś do głębi, do najgłębszej części,
w tym momencie powiew wiatru dotyka twoje piersi.
I widzisz jak słońce wschodzić zaczyna,
czujesz wilgoć w powietrzu, prędkość ruchu, klimat.
Fontanny czujesz jak Cię skrapiają,
zaczynasz słyszeć muzykę gdzieś w tle graną.
Na niebo nakłada się kolor czerwieni rozciągając,
jesteś coraz bliżej, coraz bardziej mokre masz ciało.